I wołam.
I wołam.
I wołam.
I NIC.
Już nieźle zestresowana wyciągam klucze - tajną broń, na którą zawsze przychodził. No więc dzwonieę tymi kluczami.
I dzwonię.
Dzwonię.
Dzwonię...
Obeszłam:
- blok
- ogródki przy naszym bloku
- ogródki przy bloku naprzeciwko nas
- poszłam na drugą stronę ulicy (mógł pobiec za Duo)
- poszłyśmy do szkoły (tam też mieszkają koty, za którymi mógłby pobiec)
- obeszłyśmy blok naprzeciwko nas
- wszystko, co w punktach 1. , 2. , 3. , 4. (u góry)
A dzisiaj sytuacja się powtórzyła. Też był od 12. do 16. Co podejrzewamy? Są dwa wyjścia: albo spał w jakiejś piwnicy, albo zakopał się w jakiś krzakach i też spał. Wczoraj jeszcze myślałam, że zakotwiczył się u Ryśka, ale dziś - specjalnie sprawdzałam - balkon i okno były zamknięte. Więc pozostaje zagadką, gdzie się szlaja Mój Kot... Nie ma za to wątpliwości, że coś mu się pomieszało: w domu szaleje, a na polu ŚPI.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz