Tak, owszem. Magic to po angielsku magia. Ale też imię mojego kotka tfu! Mojego Kota. Tak. Dużo lepiej.
Magic jest czarny, ma białe skarpetki, podkolanówki, żabot i brzuszek. Urodził się w tym roku (2014) a ściślej mówiąc w maju.
Dlaczego nazywa się tak, a nie inaczej? Otóż gdy go odebrałam, pani, która mi go dała, powiedziała, że jest to kotka. I była: Nera, Psotka, Frotka i na końcu Nutka. A potem badanie kontrolne u weterynarza i co się okazuje? Że jednak to kocur. I był: Morusek, Węgielek, Wąsik, Bingo, Uno i Figel. A potem tata rzucił ot - tak sobie:
- Może Magik? Strój ma odpowiedni i tylko magik może z kotki stać się kocurem.
I ostatecznie został Magic. To właściwie koniec jego historii. I wiadomo, jak każdy mały odkrywca przeżywa niezwykłe przygody, drapie meble i szaleje. Eee... nic nowego... Nuuudyyy!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz