A więc już rok minął, odkąd przyniosłam do domu małą, miauczącą, i - jeszcze wtedy nie tak wredną czarną kulkę. Z eleganckim żabocikiem.
Ileż się zmieniło przez ten rok...
Jego kuweta powiększyła się do rozmiarów piaskownicy, a zamiast żwirku znajduje się w niej autentyczny piasek.
Zamiast mięciutkiego kocyka w budce woli zimną, czasem mokrą trawę, a zamiast mojego towarzystwa - towarzystwo Czarnego Kota. I tego nie mogę przeboleć x(
Noce spędza na podwórku. Dnie w sumie też. Do domu tylko przychodzi na darmowe (dla niego oczywiście...) jedzonko. I tego też przeboleć nie mogę... :(
Oprócz tego stał się 100-procentowym Kotem Podwórkowym. I ma na to nawet dowody - nieskończenie wiele kleszczy wczepionych w jego skórę.
Ale jedno się nie zmieniło. Nadal jest tym samym eleganckim i pełnym gracji kocim arystokratą, który jest strasznie wybredny jeśli chodzi o jedzenie :]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz