niedziela, 9 listopada 2014

Historia mrożąca krew w żyłach... kota!

   Zaczęło się niewinnie. Ofiara (Mój Nieszczęsny Kot) przyszła z pola do domu. Nie chciała jeść. Wydaję mi się, że wiedziała, co ją czeka. Poszła mi na kolana. Kolejny fenomen. A potem, jakby pchnięta przeznaczeniem, uciekła TAM.
   Długo jej nie było.  Człowieki były pewne, że Ofiara poszła spać. Ale nie.
Ofiara przez pół godziny była zamknięta.
Na BALKONIE.
   Wróciła do mnie, kiedy Pańciopodobna poszła na balkon wziąć pranie. Zimna, zmarznięta, smutna ;..( 
Koniec opowieści mrożącej krew w żyłach Mojego Kota. UWAGA! Opowieść prawdziwa ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz