No więc na wstępie zaznaczę, że Mój Kot zachował się świńsko. Otóż przegonił... Ale NAPRAWDĘ muszę zacząć od początku.
No więc dawno, dawno temu (dokładnie rok) żyły sobie wolne Szkolne Koty. Była wśród nich Czarna Mama Kotka i jej małe Kociaki. Kilka burych i jedna, Czarna Kotka. Tą Czarną Kotkę oswajała moja osoba przez dokładnie trzy miesiące. Jednak im więcej czasu spędzałam z Nią, tym bardziej była ona dzika (czyt. wredna) . W końcu, ze zrujnowanymi nerwami, powiedziałam sobie, że to i tak nic nie da. Odpuściłam więc tej Kotce, pozwalając, aby żyła własnym życiem.
Jednak tegoż roku Koty zabrano do schroniska. Ale...
Ale finał był taki, że albo zapomnieli, albo chcieli zostawić jednego Kota. Czarnego.
I ten oto Kot - raczej Kotka, urodziła. Urodziła takiego niewyobrażalnie malutkiego i słodkiego Kotka. Też czarnego. I on jest jeszcze mniejszy niż Magic jak go przynieśliśmy! Na moje oko ma... hmm... Miesiąc? Dawno nie przeglądałam książek o Kotach, więc sobie zapomniałam, ale mniej więcej ten Czarny ma miesiąc. I chodzi za swoją mamą krok w krok. I jest niewyobrażalnie mały. I słodki. I brzdącowaty. CUDO! Chyba nawet jeszcze mniejszy od tego!
Srokę dlatego że... Hmmm... Nie dodałam, że one pojawiły się a naszym Podwórku! No i jak je tylko zobaczyłam, to zasuwam po mięsko i szybko im daję. One oczywiście wzięły nogi za pas, ale przyjdą, myślę.
Ale wyprzedziła je sroka!!!!!!!!! Porwała mięso i odlatuje.Wtedy miałam ochotę:
JEŚLI NIE UKOŃCZYŁEŚ/ŁAŚ 18 LAT, NIE CZYTAJ TEGO!
No więc: złapać ją za te swoje piórka i wywijać nią na wszystkie strony, złapać za ogon i tak, jak w tej rymowance "temu wcale nic nie dała, tylko OGON MU URWAŁA (...)" to to bym chciała zrobić, a potem odrywać jej powoluuuuuuutku łeb, usmażyć w oleju, spalić, a proch zakopać tak głęboko, żebym się dokopała do jądra Ziemi!
Wiem, jestem nienormalna.
No dobra, a teraz co się zdarzyło potem.
No więc Magic i Mama Kotka się spotkali. Ale to spotkanie trwało bardzo krótko. Bo Kotka uciekła. Tak!!!!!!!! MAGIC PRZEGONIŁ DZIKĄ MAMĘ MIESIĘCZNEGO KOCIKA!!!!!!!!!!!!!!!
Autentycznie, myślałam, że go obedrę ze skóry!
I teraz dla dociekliwych, czyli dlaczego przypuszczam, że Magic chciał przegonić tą niewinna Kotkę, a nie np. się z nią pobawić w berka?
Otóż sądzę tak z kilku przyczyn:
Po pierwsze jeśli Koty chcą się zaprzyjaźnić, najpierw pochodzą do siebie, a potem obwąchują swoje noski. A po drugie gdy Koty chcą się bawić, mruczą, żeby udowodnić, że nie mają złych zamiarów. A Koty mają baaaaardzo czuły słuch, więc Kotka na pewno by usłyszała jego mruczenie i by się zatrzymała.
Magic w ogóle był dziś strasznie wredny. Nie chciał jeść swojej nowej karmy. Był na polu praktycznie cały dzień. Wtedy ani trochę nie reagował na imię. Uciekał przede mną. Kiedy akurat był w domu, non stop wskakiwał na telewizor. Normalnie koszmar! Chyba wstał dzisiaj lewą łapą...
